Wracamy ze szkoły, z Hanią i jej koleżanką Izą.
Iza jest sporą dziewczynką jak na swój dziesięcioletni żywot. Niebywale inteligentna, ze znakomitym poczuciem humoru - czterdziestolatki. Nie zmylą mnie już jej blond kręcone włoski i niebieskie oczka, w których sarkazm bulgocze na wolnym ogniu.
Patrząc na nią mam nieodparte wrażenie, ze umysł jej niebywale lekki, dlategoż pupa tak okazała. Coś musi ją trzymać przy ziemi. Trzyma, a jakże i to bardzo skutecznie. Do tego stopnia, że dłuższy spacer może Izę zabić.To jednak nie jest istotą... To inna historia.
Dziś dyskutujemy o klockach Lego.
- Ja kiedyś połknęłam klocka, jak miałam trzy latka - Mówi Iza. Z trudem hamuję śmiech, po durnym skojarzeniu.
- Wydaliłaś? - pyta przytomnie, fachowo i dość rozsądnie Hania.
- Nie pamiętam - Odpowiada Iza, po dłuższym namyśle.
- A co na to mama? - Pytam - jak to mama.
- Powiedziała ,,e tam '' jak to moja mama - Odpowiada Iza, machając ręką.
Po chwili zastanowienia, mówi: - Wiecie, nazwa klocków Duplo, zawsze mnie śmieszyła...
- Matko Boska, ale to nie było duplo?! Jestem w szoku.
Nie, nie. Pewnie pamiętałaby, czy wydaliła.
Matkoicórko...DUPLO by pamietała !!!!
OdpowiedzUsuń