Ojciec znów wywalił nas z domu... Nie wiem, który to już raz. Na moją niebieską piżamkę mama założyła mi w pośpiechu tylko palto. Nie, nie jest mi zimno.Nie, nie boję się. Noc jest piękna pada śnieg, latarnie z dużych gwiazdek śniegu wyczarowują cudeńka. Leżę na sankach, a właściwie na Małgosi, która siedzi z tyłu, otwierając buzię łapię watę cukrową. - Ania! - szybciej! Mama jest zdenerwowana, kiedy obraca się na jej rzęsach widzę diamenty, jest piękna, nawet taka smutna. Dziwnie jakoś, coś mnie ominęło? Jesteśmy już u babci? Szybko, szybko, spać, jest druga w nocy, ktoś pakuje mnie do łóżka. Siennik u babki wypchany jest słomą, jest nierówny, przyciskam ucho do poduszki. Próbowaliście kiedyś? Tam w środku zawsze coś się rusza, posłuchajcie! Jak można spać?! Cichy szloch mamy ustaje, oddech sióstr zwalnia. Wychodzę z tego słomowego łóżka! Jeju trzeszczy cholernie, czuję jak mama drży pod kołdrą, nerwy, tak mówiła, to nerwy. Nakrywam więc te jej...