Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z października 15, 2018

Nasza ulica ...

Dawno, dawno temu, była to dzielnica żydowska. Na placu gdzie stoi nasz dom, był zakład garncarski. W ogródku nadal można znaleźć masę skorup garnków glinianych. W czasie wojny znajdowało się tu getto żydowskie. Parę kroków i wychodzi się nad łąki, rzekę. Moje dzieciństwo.  Koniec lat siedemdziesiątych to właściwie całkiem fajny czas... Ulica tętniła życiem, każdy wolny czas jaki mieliśmy, był spożytkowany właśnie tam. Dom wtedy był miejscem którego uciekałam jak najdalej. Pragnąc zapomnieć, choć na chwilę, o tym , o czym dziecko nie powinno myśleć.  Parę domów dalej stała mała drewniana chatka pod ogromnym starym kasztanem. To drzewo nie raz było moim schronieniem. Oczywiście nie można było nam na kasztan włazić. Powód? Zapewne dbanie o nasze nogi, ręce i życie. Czasami  tylko tam mogłam się czasem schronić.  Wczesne poranki to klekot bocianów. Nadal to kocham. Szeleszczące syczenie głodnych bocianich maluchów. Brzęk łańcuchów krów prowadzonych na łąki i rżenie koni dom