Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2018

Dzień ojca...

....Jedziemy motorem, siedzę z tyłu. Trawiasta droga w lesie, nieopodal drogi rzędem rosną brzozy. Co raz zatrzymujemy się zsiadamy i zbieramy ogromne prawdziwki... Rzadko widziałam ojca szczęśliwego... Nie, to złe słowo. Zadowolonego. Wtedy był. Więc ja z mieszanymi uczuciami - dziwności- również... ... Basen... Nie umiem pływać... Słońce zalewa mi twarz, śmiechy dzieci... Udziela się... Pływam... U ojca na plecach ... ...Wycieczka do miasta. Boli mnie brzuch, najadłam się gruszek. Ojciec kupuje mi fajowskie dżinsy.... Tyle.Więcej win nie pamiętam. ... Miejsce, gdzie nikt nie chce być... Patrzę jak siedzi ze spuszczoną głową.  Mniej obcy niż zwykle. Bliższy niż bym chciała w tej chwili. Tyle tego, a zebrać mogłam małą garść. Wystarczy.

Wiadomość za światów...

.....Zwykły dzień. Jeszcze szarym porankiem dojechałam do pracy. Robię kawę i myślę, właściwie o niczym. Z szmerów rozmów wyłapuję słowa koleżanki. - Jezu tam ktoś leżał na drodze, nie wiem ciemno było, chyba Sylwek, mąż nie chciał się zatrzymać. - Jak to ? - Budzę się z kawowego snu.- Jak to? Nie sprawdziliście? Jest tam ktoś? Policja? Karetka?! - Nie, nie byliśmy pewni... Działam, nie myślę. Wylatuję na jednej nodze z pracy, biorę rower jadę. Już się przejaśnia, kiedy dojeżdżam widzę na poboczu radiowóz i wysiadających policjantów, podchodzą do czegoś leżącego na drodze, patrzą, odchodzą. Mijam skręconą postać, wiem, to Sylwek. Wiem, nie żyje. Gdzie Agnieszka, kołacze mi w głowie. Jest w 5 miesiącu ciąży, gdzie jest?! Słyszę szmer, szelest w rowie. Widzę ją jak próbuje wydostać się z rowu. Oczy ma zamknięte,  mruczy, jest nieprzytomna, a jednak... Nie może go zobaczyć, nie może ... Mówię do niej. - Uspokój się, leż bez ruchu, mieliście wypadek, uważaj na dziecko. Nie ruszaj się,

NIE BO NIE

To ten niepokój, ta dziwność, obawa, niepewność, lub pewność od razu, że coś, ktoś jest nam daleki, lub bliski. Jest szczery lub fałszywy, jest dobry lub zły, pasuje nam lub nie. Mamy wiele norm, szufladek, kategorii, selekcji w społeczeństwie, wedle których, jak kto sobie życzy może selekcjonować, upchać do szufladek, zatrzymać, wyrzucić  ... Robi to każdy i często nie zdając sobie nawet z tego sprawy, tak nas wychowano, tak kształtuje nas społeczeństwo,rodzice, szkoła...NORMY. Mało kto umie wyjrzeć za tej ,,szuflady'' w której sam się również zagnieździł.To wymaga poznania siebie, lubienia siebie, optymizmu, bezinteresownej miłości to otoczenia, dostrzegania tej dobrej strony i ODWAGI. Bo nasze przeczucia często się sprawdzają, a CZAS, nader często zmienia ludzi. Dlaczego? Kiedy coś już posiadamy, poznamy, użyjemy, rzucamy w kąt... Przerażające jest to, że dla wielu nie ważne jest czy jest to rzecz czy człowiek.... Więc ufając naszej intuicji, oddajemy kolejny skrawek nasz

Hania mówi ... Klocek Duplo ...

Wracamy ze szkoły, z Hanią i jej koleżanką Izą. Iza jest sporą dziewczynką jak na swój dziesięcioletni żywot. Niebywale inteligentna, ze znakomitym poczuciem humoru - czterdziestolatki. Nie zmylą mnie już jej blond kręcone włoski i niebieskie oczka, w których sarkazm bulgocze na wolnym ogniu. Patrząc na nią mam nieodparte wrażenie, ze umysł jej niebywale lekki, dlategoż pupa tak okazała. Coś musi ją trzymać przy ziemi. Trzyma, a jakże i to bardzo skutecznie. Do tego stopnia, że dłuższy spacer może Izę zabić.To jednak nie jest istotą... To inna historia. Dziś dyskutujemy o klockach Lego. - Ja kiedyś połknęłam klocka, jak miałam trzy latka - Mówi Iza. Z trudem hamuję śmiech, po durnym skojarzeniu. - Wydaliłaś? - pyta przytomnie, fachowo i dość rozsądnie Hania. - Nie pamiętam - Odpowiada Iza, po  dłuższym namyśle. - A co na to mama? - Pytam - jak to mama. - Powiedziała ,,e tam '' jak to moja mama - Odpowiada Iza, machając ręką. Po chwili zastanowienia, mówi: - W

Jestem czystą kartką papieru...

Nie wiem, ale chyba jeszcze śpię. Ktoś mamrocze mi nad głową: - Jestem czystą  kartą papier, sama zapiszę swoje strony... Przy małym stoliku,przy oknie,  siedzi babka Szurka, na kolorowej ceracie leży otwarta książka. - Jestem czystą kartką papieru, sama zapiszę swoje strony... Ona chyba się uczy tego na pamięć, czy jak. - Babko, wyspałam się. - Odwraca się zdziwiona. - Już? No dobra, wstawaj, możesz polecieć na podwórko, ale daleko nie odchodź, cygany jeszcze ukradno! Spoglądam na piec, tylko babka ma taki piec. Biały, jak pomazany kredą. Dobra, zjem później. Idę sobie... Za drzwiami spoglądam na bruk pod stopami. Dlaczego oni mają tu bruk? Jak na ulicy. Głupie jakieś, ale go lubię. Kiedyś okociła się na nim kotka. Płakałam! Kociaki były w takich workach, bałam się, że się uduszą. Babka spokojnie przełożyła je wraz kotką na jakąś szmatę. Poradzi sobie koszka, toż to nie pierwszy raz, dzielna koszka, dzielna. I przypomniałam sobie PRZEDSZKOLE ! Nie, nie będę o tym myśleć !